micelek Dermedic

Hej Kochani!

Testowania produktów firmy Dermedic ciąg dalszy. Używam i ja i moja mała Małpka, dlatego wkrótce spodziewajcie się recenzji produktów dla maluszków (choć nie tylko!). Tymczasem, mam dla Was recenzję micelka tej firmy. Zainteresowani? :))


Trochę info:
Składniki aktywne: Woda termalna, Kwas hialuronowy, Hydroveg VV, Gliceryna, Alantoina, Mocznik
  • Zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia pozostawiając uczucie świeżości i czystości
  • Zmiękcza i utrzymuje nawilżenie warstwy rogowej skóry
  • Nie zatyka porów i nie pozostawia filmu na skórze
  • Nie podrażnia oczu
  • Przebadany okulistycznie
  • Hypoalergiczny
Opakowanie: Butelka 200 ml
Cena: 27,50 zł (na stronie producenta)

Płyn Dermedic Hydrain3 Hialuro otrzymałam w butelce 200ml, choć wiem, że są jeszcze inne pojemności - 100ml i 400ml. Butelka fajna, zgrabna, dobrze się trzyma w dłoni. Budowa identyczna, jak przy wcześniej przeze mnie opisywanym żelu pod prysznic -> KLIK :) Szata graficzna czytelna, znajdziemy wszelkie interesujące nas informacje. Dodatkowo, widzimy dobrze ile płynu nam zostaje (ostatnio mam hejta do butelek, w których nie widać, ile w środku jest produktu ;p). Otwarcie dobrze dozuje produkt, nie za dużo, nie za mało, kontrolujemy ile wylewamy.

Konsystencja, jak to micelek, wodnista. Kolor przezroczysty. Zapach... Ach ten zapach :D Przy opisywanym przeze mnie wcześniej serum z tej linii (KLIK) zwracałam uwagę jak bardzo jest genialny. Taki świeży, trochę ogórkowy, zdecydowanie umila aplikację :)

No i działanie. Muszę przyznać, że byłam zaskoczona. Jest naprawdę dobry. Gdybym nie znała micelków Biodermy pewnie uznałabym go za najlepszy, jaki testowałam :) Ale tak to uplasował się na trzecim miejscu zaraz po Biodermie Sensibio (nr 1) i Biodermie Hydrabio (nr 2). A dlaczego? Otóż zmywa makijaż naprawdę nieźle. Szybko sobie radzi z rozpuszczeniem tuszu, eyelinerów, podkładów. Jednak nie robi tego aż tak szybko, jak wspomniana wcześniej Bioderma i trochę rozmazuje tusz przy demakijażu, nie zbiera całości. Zawsze nabieram odpowiednią ilość na wacik i przytrzymuję na oczach, aby płyn rozpuścił co tam się da, potem delikatnymi ruchami zmywam pozostałości, a twarz przecieram, również delikatnie i tak do skutku, do czystego wacika. Przy tym płynie wacik szybko staje się czysty :)

Micelek ten przeznaczony jest do skóry suchej, ale myślę, że nada się dla każdego :) Po użyciu pozostaje fajne uczucie odświeżenia bez uczucia lepkości.
Skład:

Testowałam już wiele, wiele micelków (m.in. Garnier, L'Oreal, Mixa, Bioderma, Eveline... itp., itd. :D) i uważam, że ten przebija większość z nich (oprócz Biodermy ;)). Jest też w dobrej cenie. Polujcie na promocje, bo na stronie kosztuje ok. 30zł, a ja go widuję często w aptekach stacjonarnych i internetowych za nawet 13zł (poj. 200ml). Szperajcie po netach i aptekach, bo warto :)
Na stronie Dermedic -> KLIK <- znajdziecie więcej informacji o ich produktach, zachęcam do zajrzenia :)
Znacie micelek Dermedic? Lubicie? Jakie jeszcze micelki możecie polecić?
Pozdrawiam
Marta

bogactwo w masełku

Hej Kochani!

Czy macie takie produkty, które wspominacie jako świetne, a może i nawet za świetne? Takie, które są tak bogate we wszelkie odżywcze składniki, dobrodziejstwa, że po skończonym opakowaniu musieliście zrobić sobie przerwę w używaniu, choć chętnie do produktu kiedyś wrócicie? Dziś opowiem Wam o takim oto masełku do ciała :D 


To bogactwo, o którym wspomniałam wyżej, zostało zamknięte w masełku Go Cranberry.

Trochę info od producenta:

Naturalna Pielęgnacja - Bogate Masło Do Ciała przeznaczone jest dla każdego typu skóryProdukt stanowi kompleks naturalnych maseł i olejów,których uzupełniające się działanie sprawia, że nawet najbardziej przesuszone partie skóry odzyskają aksamitną miękkość i gładkość. Olej żurawinowy działa przeciwstarzeniowo (zwalcza wolne rodniki) oraz łagodzi podrażnienia. Masła, Mango i Shea i arganowe, doskonale natłuszczają skórę, zmniejszając przy tym szorstkość i łuszczenie. Oleje, arganowy i ze słodkich migdałów, dostarczają skórze cennych składników odżywczych i poprawiają jej koloryt. Masło stosowane systematycznie pozostawia skórę doskonale nawilżoną i jedwabistą w dotyku w dotyku. Produkt polecany również jako ratunek dla skóry podrażnionej działaniem słońca. Można stosować miejscowo jako intensywny kompres dla przesuszonych, łuszczących się partii skóry.

Stosowanie: Niewielką ilość rozgrzej w dłoniach i wmasuj w skórę. Pozostaw do wchłonięcia. Dla najlepszego efektu stosuj z pozostałymi produktami z serii GoCranberry.
Zawiera:
  • Olej żurawinowy
  • Masło Mango
  • Masło Shea (Karite) 
  • Masło arganowe 
  • Olej arganowy
  • Olej migdałowy
  • Witaminę E 


Naturalne masełko Go Cranberry znajduje się w tekturowym opakowaniu, na którym podane są wszelkie potrzebne i interesujące nas informacje. Szata graficzna bardzo zachęcająca, widać dobrze, że masełko ma wiele wspólnego z żurawiną ;) W tekturce znajduje się słoiczek o pojemności 200ml, który chroni dobrodziejstwo znajdujące się w środku. Szata graficzna taka, jak na tekturowym opakowaniu.


Otwierając słoiczek oczom naszym ukazuje się niemalże prawdziwe masło :D Od razu rzuca nam się w oczy, że konsystencja jest bogata. Samo masełko jest koloru takiego jakby kremowego, bardzo delikatnie żółtawego. Zapach odrobinę żurawinowy, ale jednak nie do końca, trochę może pudrowy, ciężko mi go określić, wg mnie jest przyjemny, ale sądzę, że mogą być osoby, którym się nie spodoba. Dodam, że baaardzo długo utrzymuje się na skórze. Smaruję się masełkiem wieczorem, rano nadal czuję jego zapach i trzyma się jeszcze przez jakiś czas.


No i teraz przejdźmy do działania... Ach, masełko to jest idealno-genialne dla osób borykających się z problemem suchej skóry. Jest baaaardzo, bardzo bogate w składniki odżywcze, od razu rzuca się to w oczy. Skóra po posmarowaniu momentalnie się wygładza, jest bardzo porządnie natłuszczona. Muszę dodać, że konsystencja masełka jest tak bogata, że trzeba chwilę rozgrzać je w dłoni, żeby móc je porządnie rozsmarować. Co więcej, trzeba pamiętać, że mała ilość kosmetyku wystarczy na posmarowanie dużej powierzchni ciałka. Oj tak, kiedy użyłam masełka pierwszy raz nałożyłam go naprawdę sporo i to była masakra :D Świeciłam się, byłam tak natłuszczona, że aż mi to przeszkadzało, masełko nie chciało się wchłonąć i ogólnie było nieprzyjemnie ;p Ale potem się nauczyłam, że mała ilość wystarczy :) Przez to masełko robi się bardzo wydajne.


Zastanawiacie się może czemu napisałam, że przy tak dobrym kosmetyku będzie trzeba zrobić sobie przerwę? A dlatego, bo nie borykam się teraz z jakimiś przesuszeniami skóry, a to masełko jest chyba najbogatszym ze wszystkich, jakie używałam. No i jest najzwyczajniej aż za dobre na teraz. Myślę, że w zimę lub gdyby problemy z suchą skórą powróciły, na pewno do niego wrócę. 

Skład (mrrau, mrau :D):


Myślę, że ten kosmetyk Go Cranberry będzie genialny dla każdego, kto boryka się z bardzo suchą skórą i lubi dość intensywnie (choć wg mnie przyjemnie) pachnące kosmetyki. Mam ochotę na inne kosmetyki producenta tego masełka, czyli Nova Kosmetyki, wszystko z ich strony mnie kusi :D Link do sklepu -> KLIK.

Lubicie masełka do ciała? Znacie kosmetyki Go Cranberry?

Pozdrawiam
Marta

Emolienty, emolienty

Hej Kochani!

Ostatnio rzadko aktualizuję bloga. Moja mała, kochana Małpka stała się niezwykle nadaktywna i całymi dniami muszę mieć oczy dookoła głowy. Trudno ją upilnować, zasuwa mi po całym domu aż ciężko za nią nadążyć :D Tylko patrzeć, jak zacznie chodzić ;) Wieczorami jestem przeważnie tak 'wypompowana', że lepiej nie mówić ;p Niedługo zacznie się dla mnie również jeszcze cięższy okres, bo zaczynam szukać pracy (w grudniu kończy mi się urlop macierzyński) i pewnie będę latała na rozmowy. Czasu dla siebie i dla Was będzie mało, oj, mało :( A może ktoś z Was ma jakąś konkretną pracę dla fajnej, przebojowej dziewczyny (Warszawa)? :D Dajcie koniecznie znać! :D
_________________________________

Wspominałam już, że kiedyś miałam bardzo duże problemy z przesuszoną skórą, szczególnie na nogach (łydki, kolana) oraz na łokciach. Dłonie to moja osobna trauma, bo chyba nic im nie może pomóc na dłuższą metę. Teraz wszystko wróciło raczej do normy, choć zdarza się, że moja skóra robi mi niespodzianki i w okolicach łokci woła o pomstę do nieba ;p Myślę, że jest już całkiem dobrze, ponieważ cały czas staram się używać produktów dla suchej, wręcz przesuszonej skóry (oczywiście czasami robię wyjątki ;)). Bardzo się ucieszyłam, kiedy niecały miesiąc temu dostałam do przetestowania cztery produkty firmy Dermedic, wśród których znalazły się kosmetyki idealnie pasujące do mojej i mojej córeczki codziennej pielęgnacji. Firmę Dermedic poznałam i, od razu, bardzo polubiłam dzięki ich serum nawadniającym Hydrain3 Hialuro (recenzja TUTAJ). Dziś napiszę Wam co nieco o żelu pod prysznic odbudowującym barierę ochronną skóry Linum Emolient.


Info od producenta:

Składniki aktywne: Olej lniany z zawartymi w nim NNKT Omega 3, Omega 6, Omega 9, Olej mineralny, Alantoina, Witamina E, Natural Extract AP, Kwas hialuronowy, Gliceryna, Mocznik

  • Delikatnie myje, nie naruszając bariery lipidowej naskórka
  • Nie podrażnia i nie wysusza wymagającej suchej skóry
  • Wygładza i zmiękcza skórę
  • Ma pozytywny wpływ na regenerację naskórka
  • Zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia i natłuszczenia
  • Hypoalergiczny

Opakowanie: Butelka 200ml

Nanieść niewielką ilość na dłonie lub najlepiej bawełnianą myjkę. Zmywać delikatnie ciało, dokładnie spłukać.

Zalecany do mycia skóry bardzo suchej i atopowej, również z objawami łuszczycy. Można stosować od 3. roku życia.



Butelka tego dermo-myjadełka jest całkiem kształtna i poręczna :) Z otworu bardzo łatwo wydobyć odpowiednią ilość żelu. Dodatkowo, bez problemu kontrolujemy zużycie, widać, ile żelu nam zostało.


Sam żel jest koloru białego. Jest odpowiedniej gęstości - nie za gęsty, nie za rzadki :D Zapach delikatny, przyjemny. Nie utrzymuje się długo na skórze.


Żel super się u mnie sprawdza. Używam go codziennie od około miesiąca i stwierdzam, że bardzo dobrze myje. Skóra po kąpieli jest przyjemnie nawilżona i gładziutka. Właśnie jakiś czas temu wróciła u mnie suchość łokci, a odkąd zaczęłam używać żelu Dermedic problem zniknął :) U mnie żel sprawdza się świetnie, ale czy u osób ze skórą atopową też by się sprawdził? Tego nie jestem w stanie określić, bo takowej nie mam :) Choć myślę, że osoby z takimi problemami śmiało mogą go wypróbować. A, i muszę dodać, że jest wydajny. Na pewno starczy na ponad miesiąc codziennego stosowania (raz dziennie).

Skład:


Jestem bardzo zadowolona z żelu pod prysznic Dermedic z serii Linum Emolient i mogę go szczerze polecić :)

Zapraszam na stronę www.dermedic.pl, gdzie znajdziecie wszelkie informacje o produktach tej firmy i na pewno wybierzecie coś dla siebie, bo firma ta ma całą gamę produktów dostosowanych do różnych typów skóry, nie tylko dla dorosłych ;)

Lubicie produkty Dermedic? Jak się u Was sprawdzają?

Pozdrawiam
Marta

MEGA denko sierpień-wrzesień

Hej Kochani!

Uff :D Nawet nie wiem, jak rozpocząć, więc może po prostu pokażę Wam moje denko z miesięcy sierpień i wrzesień. UWAGA!: radzę uzbroić się w dobrą kawkę/herbatkę, czy co kto woli, coś na przekąszenie i trochę czasu :D


Zużycia kąpiel:


Płyny do kąpieli Isana - stali bywalcy, uwielbiam. KUPIĘ PONOWNIE.

Żel pod prysznic Nivea creme care - nic specjalnego, całkiem ładnie pachniał, był darmowym dodatkiem do zakupów. NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Żel do higieny intymnej Sylveco - cud, miód, czystość :D Jedyny, który mnie nie podrażnia. KUPIĘ PONOWNIE.

Emulsja natłuszczająca Oillan med + - stały bywalec. Świetna emulsja i dla mnie i dla boby :) KUPIĘ PONOWNIE.

Żel pod prysznic Balea Cabana Dream - ładny zapach, fajny kolor i nie wysusza, ale nic specjalnego ;) Kupię pewnie kiedyś jakąś inną wersję z ciekawości zapachowej :D NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Olejek pod prysznic Eucerin - świetny, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Zużycia włosy:


Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Goodbye Damage - świetna odżywka, moje włosy ją pokochały. Zdecydowanie KUPIĘ PONOWNIE.

Szampon do włosów Biolaven - super szampon, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Balsam myjący do włosów z betuliną Sylveco - mój ulubieniec, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Odżywka nawilżająca do włosów Equilibra - hmm, starczył na jedno użycie i nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, ale mam jeszcze pełną wersję, więc zobaczymy :) NIE WIEM, CZY KUPIĘ.

Maska do włosów Toscana Planeta Organica - robiła taką masakrę na mojej głowie, że zużyłam ją do golenia nóg. Trochę szkoda, bo kosztowała 31zł i pokładałam w niej spore nadzieje ;( NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Zapomniało mi się sfotografować suchego szamponu Batiste o zapachu wiśni. Miałam małą wersję i starczyła mi chyba na rok, bo ja tych szamponów praktycznie nie używam ;) Zapach nic specjalnego, szampon robił, co miał - przez pewien czas włosy wyglądały jakby były umyte. Jednak raczej NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Zużycia ciałko:


Krem odżywczy do paznokci i suchej skóry stóp SheFoot - świetny kremik. Mam już kolejne opakowanie i sądzę, że nie będzie ono ostatnim ;) KUPIĘ PONOWNIE.

Oliwka pielęgnacyjna HIPP - i ja i moja córcia ją uwielbiamy. Skóra jest po niej świetna i ten zapach... :) KUPIĘ PONOWNIE.

Oliwka do ciała z betuliną Sylveco - świetna. Konsystencja nietypowa dla oliwki, trochę gęstsza, ale kosmetyk genialny :) KUPIĘ PONOWNIE.

Dezodorant Adidas get ready! - nic specjalnego, w upały się nie sprawdza. NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Dezodorant Nivea stress protect - to już kolejne moje opakowanie (chyba 5), sprawdza się u mnie najlepiej, nawet w upały. KUPIĘ PONOWNIE.

Krem do rąk Dermedic Linum Emolient - najlepszy, dla moich dłoni, genialny wręcz. Jedyny, który daje radę mojej przesuszonej skórze rąk. KUPIĘ PONOWNIE.

Pomarańczowy peeling myjący Ziaja - bardzo fajny peeling, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Peeling algowy do ciała Lilla Mai - super, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Zużycia twarz:


Pasta oczyszczająca Ziaja - mam już kolejne opakowanie, bardzo lubię, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O - zakochałam się w tym płynie. Teraz kupiłam wersje niebieską, ale różowa jest zdecydowanie najlepszym płynem, jaki kiedykolwiek miałam. KUPIĘ PONOWNIE.

Oczyszczający peeling Sylveco - cuuudooo, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Peelingująca pomadka Sylveco - dzięki niej człowiek zapomina co to suche usteczka, muszę kupić kolejną :D KUPIĘ PONOWNIE.

Płyn dwufazowy Mixa cera wrażliwa - bardzo fajny płyn, dobrze i szybko zmywa makijaż. KUPIĘ PONOWNIE.

Krem-żel ultranawilżający Dermedic, miniatura - całkiem mi się podobał ten krem-żel, miniatura z którejś gazety, chętnie KUPIĘ produkt pełnowymiarowy.

Serum nawadniające Hydrain3 Hialuro Dermedic - super serum, zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Krem nawilżający Bielenda Młodzieńczy Blask - bardzo dobrze go wspominam :) Zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.

Peeling enzymatyczny z granulkami wosku jojoba JADWIGA - ooo, to jest produkt, który po pierwszym użyciu już robi fantastyczne wrażenie, z każdym następnym użyciem jest jeszcze lepiej! Cudeńkooo :D Zapraszam na recenzję -> KLIK. KUPIĘ PONOWNIE.


Hydrożelowe płatki pod oczy ze złotem oraz z ekstraktem z pereł Świt Pharma - całkiem fajne płatki pod oczy. Jestem pewna, że używałam jeszcze innych wersji, ale opakowania gdzieś zaginęły ;p Wrzucam je przed użyciem do lodówki, żeby przyjemnie chłodziły. Nie zauważyłam jakiegoś zaskakującego efektu zmniejszenia cieni, czy obrzęków, ale i tak je lubię :D KUPIĘ PONOWNIE.

Zużycia makijaż:


Cień do powiek Catrice Made to Stay - kiedyś mój ulubiony cień. Jedyny cień, który świetnie trzymał się cały dzień bez żadnej bazy na moich powiekach. Niestety, minął już jego czas - ostatnio, jak go użyłam, to piekły mnie kąciki oczu. Papa piękny, szkoda, że kupić już Cię nie można :C

L'Oreal Volume Million Lashes So Couture - jedna z lepszych maskar ever. KUPIĘ PONOWNIE.


Tutaj nie będę Was zamęczała ;p Napiszę tylko, że maseczka La Roche-Posay jest naprawdę super. Kremy Kiehl's muszą być kiedyś moje (awokado pod oczy jest bossssssski!!). Cała reszta, to naprawdę przyzwoite kremiki i na każdy mam ochotę :D


Achhh, to już wszystkie moje zużycia z ostatnich dwóch miesięcy :D Trochę się tego nazbierało :)) 

A jak tam u Was z zużyciami? Zapasy maleją? :D

Pozdrawiam
Marta

<a href="http://www.bloglovin.com/blog/14484653/?claim=xpes99xc63e">Follow my blog with Bloglovin</a>

Jojoba rządzi!

Hej Kochani!

Październik chciałabym zacząć postem o ostatnim z trzech produktów, które dostałam do przetestowania od polskiej firmy JADWIGA -> KLIK <-. Saipan - Olejek Jojoba, bo o nim będzie mowa, to kosmetyk wielofunkcyjny, dlatego też dałam sobie trochę więcej czasu na przetestowanie go pod każdym kątem. Używałam go do twarzy, ciała oraz włosów. Jesteście ciekawi jak się sprawdził? Zapraszam do czytania :)


Troszkę informacji od producenta:

DZIAŁANIE: jest produktem całkowicie naturalnym, bogaty w cenne składniki mineralne i witaminy, głównie witaminę F. Łatwo się wchłania - nawilża i wygładza skórę, zapewniając jej jędrność, elastyczność, gładkość i miękkość. Nadaje świeży wygląd, pomaga zapobiegać powstawaniu zmarszczek i wysuszaniu skóry, pomocny w łuszczeniu się skóry. Zapobiega pojawianiu się rozstępów.

ZASTOSOWANIE: można go stosować do pielęgnacji: każdego typu cery, włosów, demakijażu, jako podkład pod makijaż, jako dodatek do maseczek, szamponu, kąpieli, masażu, jako środek łagodzący po goleniu, do pielęgnacji ciała po opalaniu. Stosować zamiast kremu lub pod krem.








Saipan - Olejek Jojoba zapakowany jest w biały kartonik. Podane są na nim wszelkie potrzebne nam informacje w języku polskim i angielskim, co bardzo mi się podoba (patrzcie: zdjęcia wyżej). W środku znajduje się szklany pojemniczek o pojemności 18ml z olejkiem jojoba. Kolor olejku, jak to jojoba, intensywnie żółtawy ;p Jednak do samego opakowania, wydobywania olejku, mam duże zastrzeżenia - dozownik ciężko dozuje olejek, potrafi się zaciąć, a jak się już 'odetnie', to potrafi psiknąć olejkiem na wszystkie strony. Przez to aplikacja parę razy była dość denerwująca, ale jak już pamiętałam, co mnie czeka, to nauczyłam się z nim współpracować i utrata olejku była minimalna, jeśli w ogóle ;p






Sam olejek, tu Was zapewne bardzo zaskoczę, ma konsystencję... olejku :D Nie wyróżnia się spośród naturalnych olejków niczym specjalnym :) Zapach jest dość specyficzny - jeśli miałabym porównywać, to pachnie mi trochę popielniczką pełną papierosów ;) Heh, wiem, o czym mówię, bo kiedyś paliłam i właśnie z tym zapachem olejek skojarzył mi się podczas pierwszej aplikacji. Jednak dla mnie nie jest to nic złego, już różnie pachnące kosmetyki miałam i, jeśli coś jest świetne w działaniu, to zapach mi nie przeszkadza :D





A działanie? Dzięki Saipan - Olejek Jojoba olejek jojoba stał się moim ulubieńcem w codziennej pielęgnacji twarzy i ciała :) Miałam już różne olejki i ten zdecydowanie wskoczył na pierwsze miejsce. Używam go codziennie podczas wieczornej pielęgnacji. Po dokładnym oczyszczeniu twarzy aplikuję olejek jojoba przy okazji wykonując delikatny masaż. Genialnie wygładza, nawilża, walczy z niedoskonałościami. Bardzo fajnie współpracował z Polskim Peelingiem Enzymatycznym również firmy JADWIGA (recenzja: KLIK). Skóra po użyciu tych dwóch kosmetyków była wręcz idealna, taka fantastycznie... świeżutka :D



Moje ciałko również go pokochało. Skóra stała się bardziej napięta, elastyczna. Świetnie nawilża. Mam wrażenie, że odrobinę spłycił stare rozstępy. Cud, miód, malina :))

Jedynie moje włosy... go nie polubiły! Nie wiem sama czemu, bo większość olei ma na nie całkiem niezły wpływ, ale jojoba im najwyraźniej nie podpasował. Szkoda, bo wiem, że u wielu osób sprawdza się genialnie. Cóż, trudno, więcej zostaje na twarz i ciało :D

Skład:



Tak, jak wspominałam, minusem jest opakowanie, nad którym firma mogłaby troszkę popracować ;) No i szkoda, że tak szybko się kończy, ech... ;)

Generalnie, bardzo polubiłam kosmetyki firmy JADWIGA i polecam je każdemu. Na stronie sklepu JADWIGA -> KLIK <- możecie przejrzeć ofertę firmy i wybrać coś dla siebie, na pewno się coś znajdzie :)) 

Ze wszystkich trzech kosmetyków, które mogłam przetestować najbardziej polecam Wam Polski Peeling Enzymatyczny, bo po pierwszym użyciu jest zdecydowany efekt WOW, potem Saipan - Olejek Jojoba, a na końcu umilacz wieczorów, czyli Macadamia relaksująca oliwka do masażu (recenzja: KLIK).



Mieliście już jakiś produkt firmy JADWIGA? Lubicie olejki w pielęgnacji? Stosujecie?

Pozdrawiam
Marta