Nawilżenie od Laboratorium Ava

Hej Kochani!

Dziś przybywam do Was z postem na temat kosmetyku, który od paru tygodni umila moje poranki. O czym mowa? O epidermalnym kwasie hialuronowym HYDRANOVTM od Laboratorium Ava.


Według producenta 'HYDRANOVTM 3-krotnie szybciej i wydajniej zwiększa poziom nawilżenia niż czysty kwas hialuronowy. Otrzymywany jest  z czerwonej Algi Fucellaria Lumbrilicalis. Aktywuje syntezę epidermalnego kwasu hialuronowego w skórze. Działając na wszystkie jej warstwy stymuluje produkcję ceramidów, odżywia i wzmacnia szczelność naskórka, wypełnia zmarszczki od wewnątrz. Zaawansowany technologicznie koncentrat wiąże cząsteczki wody również na powierzchni skóry, zwiększając poziom nawilżenia już po 4 godzinach od pojedynczej aplikacji. Skóra odzyskuje elastyczność, jędrność i  gładkość, zdrowy i młody wygląd'.


Po otwarciu eleganckiej, szklanej buteleczki wyjmujemy pipetę, którą bezproblemowo nabieramy przezroczysty koncentrat. Jest on trochę gęsty, przypomina mi konsystencją serum.

Jak HYDRANOVTM sprawdził się u mnie?


Moja cera zdecydowanie potrzebuje nawilżenia, więc z chęcią zaczęłam go stosować trzy tygodnie temu. Zawsze nakładam go rano przed aplikacją kremu. Parę kropel na twarz, szyję i dekolt. Baaardzo szybko poczułam, że działa. O, tak - pomyślałam. Moja skóra jest nawilżona i jest mi wdzięczna :D Praktycznie od razu po aplikacji HYDRANOVTM moja skóra czuje wyraźną ulgę. Mam wrażenie jakby się 'odprężała'. Jest zdecydowanie porządnie nawilżona, widać polepszenie jej stanu gołym okiem.


Skład: Aqua, Glycerin, Phenoxyethanol, Xantan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium PCA, Sodium Carageenan, Sea Salt.

Używam koncentratu od trzech tygodni i zużyłam 2/3 buteleczki, więc wydajność może nie jest powalająca, ale nie jest też źle.
Bardzo polubiłam się z tym kosmetykiem. Myślę, że będę do niego często wracała.

Bardzo chciałabym wypróbować jeszcze jakieś ciekawe kosmetyki Avy. Możecie mi coś polecić? Znacie może ten koncentrat? Lubicie?

Pozdrawiam
Marta

Inspired by... Charlize Mystery

Hej Kochani!

Dzisiaj pokażę Wam trochę wspaniałości jakie znalazły się w cudownym boxie Inspired by Charlize Mystery.


Dawno, oj, dawno nie sprawiłam sobie takiej kosmetycznej radochy jak tym pudełkiem :D
Pudełeczko zamówiłam w momencie, kiedy już dobrze było wiadomo, co znajduje się w środku. Jakoś wcześniej zupełnie mnie do Inspired by nie ciągnęło.
Zawartość tego konkretnego pudełka jest, według mnie, imponująca oraz idealnie dopasowana do moich potrzeb. Dodatkowo, robi na mnie wrażenie estetyka pudełka.


Dokładnie to ujrzałam po rozerwaniu zabezpieczenia ze środka. Czyż nie jest to piękny widok? ;) 
Przyjrzyjmy się bliżej produktom, które znalazły się w Inspired by Charlize Mystery.


BIODERMA płyn micelarny Sensibio H2O - produkt pełnowymiarowy. Oj, od dawna chciałam wypróbować tak wychwalany płyn micelarny. Zobaczymy, jak sobie poradzi ze zmywaniem makijażu z mojej buźki ;)


4 PORY ROKU serum do rąk i paznokci - produkt pełnowymiarowy. Uwielbiam takie produkty. Non-stop testuję różne kremy do rąk i inne specyfiki, bo szukam czegoś, co wreszcie bardzo porządnie nawilży moje przesuszone dłonie. Może to będzie właśnie to ;)


ANATOMICALS modnie owocowy żel pod prysznic - produkt pełnowymiarowy. Piąteczka za opakowanie żelu - jest mega. Poza tym, nie mogę się doczekać, jak zacznę go używać ;)


4 PORY ROKU odżywka 5w1 do regeneracji paznokci i skórek - produkt pełnowymiarowy. Kolejny strzał w dziesiątkę. Szczególnie, że ostatnio mam problem z paznokciami.


SKIN79 Vip Gold Super Plus BB Cream - produkt pełnowymiarowy. Również od dawna chciałam wypróbować ten krem BB. Dobrze, że w pudełku znalazła się wersja gold, która ma ciemniejszy i ogólnie inny kolorek niż ta różowa, która jest dla mnie zdecydowanie za jasna i wpada w różowe tony. Myślę, że ta będzie w sam raz ;)


BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ biosarczkowy żel do mycia twarzy - produkt pełnowymiarowy. Fajnie, że się znalazł w pudełku. Nigdy nie miałam do czynienia z tą firmą, a żel oczyszczający się przyda ;)


WYDAWNICTWO SQN książka '(Nie) mam się w co ubrać' Charlize Mystery Karolina Glinecka - myślę, że może to być ciekawa lektura na letnie wieczorki. Może wreszcie się czegoś dowiem o modzie ;)

W pudełku znalazły się również czekoladki E.Wedel (mniam mniam) oraz voucher na 50zł na zakupy w answear.com (może się przydać). 

Ogólna wartość pudełka, to około 300zł, a my płacimy za nie 99zł. Myślę, że, przy takiej zawartości, nie ma się co zastanawiać. Pudełeczko jest, dla mnie, genialne. Aż żal otwierać te wszystkie kosmetyki, tak pięknie się prezentują :D Mam nadzieję, że kolejne pudełka Charlize będą równie udane.

Jak Wam się podoba ten box? Skusiliście się na któreś pudełko Inspired by?

Pozdrawiam 
Marta

ShinyBox The Birthday Edition

Hej Kochani!

Dzisiaj chciałabym Wam króciutko zaprezentować, co znalazło się w moim czerwcowym ShinyBoxie. Opinie odnośnie tego pudełka są dość podzielone. Z tego, co zauważyłam większość osób jest nieco zawiedziona zawartością urodzinowego pudełka. Ja powiem tak: szału niby nie ma, dupy nie urywa, ale mi się podoba ;)


Sama zawartość prezentuje się następująco:


Na zdjęciu powinna się jeszcze znaleźć próbka kremów BB od Skin79, ale nie wytrzymałam i otworzyłam ją od razu po otrzymaniu pudełka. ;)

Pierwsze wrażenie po otwarciu pudełeczka? Mało :D Taka prawda, moje pudełko wygląda dość 'ubogo' z tego względu, że przy wykupieniu pakietu nie dodają, niestety, żadnych bonusów w postaci żelu Dove, czy kremu do rąk, a szkoda.

Co tam ciekawego pisze Shiny o produktach, które znalazły się w pudełku?


O ile się nie mylę, większość osób zamawiało pudełko ze względu na serum stymulujące wzrost rzęs Magiclash. Mnie nie do końca takie produkty pociągają, trochę się ich boję wręcz ;) Boję się, że mogą wyrządzić szkodę na moich rzęsach... Nie wiem, czy skuszę się je przetestować.

Peeling algowy do ciała Lillamai bardzo mnie ucieszył. Peelingów nigdy za mało ;) Z chęcią go wypróbuję. Żałuję tylko, że nie jest to produkt pełnowymiarowy.

Mgiełka do twarzy i ciała APIS. Trafiła mi się wersja z wodą różaną i ekstraktem z dzikiej róży z czego jestem mega zadowolona, bo, jeśli miałabym wybierać spośród tych mgiełek, to właśnie na tą bym polowała :) Idealny kosmetyk na lato :)

Masełko do skórek Silcare też mnie bardzo ucieszyło. Po pierwsze, nigdy takiego nie miałam, a po drugie moje skórki są zawsze w opłakanym stanie, bo, o ile pomalować paznokcie na spacerze z dzieckiem, to nie jest jakaś mega trudna sprawa, to o wycięcie skórek, itp. na dworze jakoś nigdy się nie pokusiłam :D I, na co dzień, nigdy na to czasu znaleźć nie mogę...

Cień do powiek Glazel Visage. Ojj, już widziałam u paru osób, że niektóre cienie podczas transportu uległy totalnemu zniszczeniu i pudełka były pełne brokatowego pyłu. Do mnie, na szczęście, cień dotarł w całości. Kolor trafił mi się całkiem niezły, taki zielono złotawy. Do ciemnych, brązowych oczu jak znalazł ;)

Na końcu, oczywiście, wspomniane próbki. Już mam swoją pełnowymiarową wersję kremu BB od Skin79 z innego, świetnego pudełka (o którym w następnym poście ;)), ale próbek nigdy za mało.

To by było na tyle. Jak na urodzinowe pudełeczko, to może rzeczywiście bez specjalnych wypasów, ale dla mnie jest w porządku.

Jak podoba Wam się zawartość urodzinowego Shiny? :)

Pozdrawiam
Marta

Żel do mycia twarzy Biolaven - a miało być tak pięknie...

Hej Kochani!

Dziś chciałabym Wam napisać co nieco o mojej przygodzie z żelem do mycia twarzy Biolaven. Producentem Biolaven, jak zapewne wiecie, jest Sylveco - jedna z moich ulubionych polskich firm. Szczególnie zachwycają mnie swoimi kosmetykami do włosów. Kiedy dowiedziałam się, że wyprodukowali coś nowego, w dodatku o winogronowym zapachu, który bardzo lubię, musiałam kupić parę rzeczy. Padło na szampon do włosów (a jakże ;p) oraz na żel do mycia twarzy. Ten drugi kosmetyk wybitnie nie przypadł mi do gustu. Dlaczego?


Żel zakupujemy w bardzo fajnym, prostym, a zarazem miłym dla oka opakowaniu z pompką. Z wydobyciem żelu nie ma najmniejszego problemu. Pompka dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Zapach jest początkowo bardzo ładny, winogronowy, choć po pewnym czasie miałam go szczerze dość... Konsystencja nieco płynna, średnio się pieni. W swoim składzie żel zawiera olej z pestek winogron oraz olejek lawendowy. 
Cały skład prezentuje się naprawdę dobrze:
Aqua, Lauryl Glucoside*, Glycerin*, Cocamidopropyl Betaine*, Vitis Vinifera Seed Oil*, Panthenol, Lactic Acid*, Sodium Benzoate, Lavandula Angustifolia Oil*, Parfum.
* składnik pochodzenia naturalnego



Według producenta żel ma nawilżać, odświeżać oraz dobrze oczyszczać skórę z makijażu i wszelkich zanieczyszczeń. Niestety, dla mnie nie spełniał żadnej z tych obietnic. Próbowałam go używać przez około 2 tygodnie, codziennie rano i wieczorem. Nie dość, że zapach po krótkim czasie stał się nie do zniesienia, to żel bardzo ściągał mi skórę. O wiele za bardzo. Miałam wrażenie, że z twarzy robiła mi się maska. Nawilżenia nie zauważyłam żadnego. Odświeżenie ciężko czuć, kiedy buzia staje się napięta jak struna. Oczyszczenie? Hmm, przecierając twarz wacikiem z płynem micelarnym po cudownym myciu żelem miałam jeszcze mnóstwo podkładu do zmycia, a nie należę do osób, które nakładają grube warstwy na co dzień. Co więcej, żel podrażniał mi oczy (mimo, że nie używałam go do mycia oczu, ale wiadomo, czasami coś tam się dostanie). No i najgorsze - przy tym całym nieprzyjemnym napięciu twarzy i ogólnym niezadowoleniu, na twarzy, po myciu, pojawiały mi się dziwne, czerwone pręgi nad ustami... Całe szczęście znikały po paru minutach.

Po około dwóch tygodniach, kiedy te dziwne pręgi po myciu robiły się coraz bardziej widoczne i nie znikały już tak szybko, porzuciłam pielęgnację żelem Biolaven. Chyba zostanie zużyty do mycia pędzli, albo czegokolwiek innego, bo do mojej buzi to się totalnie nie nadaje. Klapa po całości.

Wiem, że wiele osób chwali sobie ten żel. A może ktoś też miał z nim niezbyt przyjemne doświadczenia? Może źle działa na osoby z suchą cerą? Dajcie znać, bo jestem bardzo ciekawa.

Pozdrawiam
Marta

P.S. Przypominam o trwającym rozdaniu ;)

Rozdanie!

Hej Kochani!

Miałam trochę problemów z komputerem (zresztą nadal mam...) ale dziś zapraszam Was serdecznie na pierwsze rozdanie na moim blogu! Z tej okazji przygotowałam dla Was myślę, że naprawdę niezły zestaw kosmetyków. 

Chcecie wiedzieć cóż to za cuda? :D 

Oto i one:


Do wygrania są:
- Esencja do kąpieli Głęboki odpoczynek firmy Kneipp (pięęękny zapach)
- Woda tonizująca Liście zielonej oliwki od Ziaja (uwielbiam!)
- Złote serum rozgrzewające rozbijające cellulit firmy Perfecta (w końcu to lato i trzeba być na nie dobrze przygotowanym :D)
- Super power mezo maska nawilżająca firmy Bielenda (bardzo fajna maseczka)
- Rozjaśniająca maska Body Club (lubię)
- Oliwkowa maska regenerująca z kwasem hialuronowym od Ziaja (bardzo lubię)
- Rozświetlacz My Secret Face Illuminator Powder (tzw. hit blogosfery ostatnich tygodni ;))
- Cienie My Secret Hot Colors Revolt Against the Nude (świetne na lato i nie tylko!)
- Tusz Lovely Pump Up The Volume (bardzo ładne rzęski są zawsze w modzie ;))
- KOBO Professional Matt Bronzing & Contouring Powder (również hit blogosfery, ja dopiero zaczynam swoją przygodę z bronzerami)
oraz parę próbek widocznych na zdjęciu powyżej (Kneipp, Biolaven, Sylveco, Pantene)

Wszystkie te produkty wybierałam dla Was myśląc o tym, co sama lubię i co chciałabym używać na co dzień ;) Mam nadzieję, że czujecie się skuszeni ;)

Zasady są bardzo proste:
1) zostań publicznym obserwatorem mojego bloga Pielęgnacja zawsze spoko!
2) odpowiedź na pytanie - Jak myślisz, czemu akurat taka nazwa bloga (Pielęgnacja zawsze spoko!)? :)
Dodatkowo:
3) możesz udostępnić informację o rozdaniu u siebie na blogu lub portalu społecznościowym
4) możesz polubić mój fanpage na Facebooku KLIK
5) możesz zaobserwować mój Instagram KLIK

Wzór zgłoszenia
Obserwuję jako:
Odpowiedź na pytanie:
Dodatkowo
Udostępniam: (fb, blog, itp - link/linki)
Lubię na Facebooku jako:
Obserwuję na Instagramie jako:


Zgłoszenia przyjmuję do 20 lipca 2015. 
Zwycięzcę, który poda najciekawszą wg mnie odpowiedź i spełni warunki udziału (będzie to skrupulatnie sprawdzane :)) wyłonię w przeciągu tygodnia. 
Zwycięzca będzie miał 3 dni na zgłoszenie się i podanie swojego adresu do wysyłki. Jeśli tego nie zrobi wybiorę kolejną osobę.
Sponsorem nagrody jestem ja. Będę ją wysyłała Pocztą Polską tylko na terenie Polski. 

Zapraszam!!! :D

Pozdrawiam
Marta

Testowanie Nivea Care

Hej Kochani!

Jakiś czas temu można było zgłosić się do testowania nowego kremu Nivea Care. Z ciekawości się zarejestrowałam i po jakimś czasie dostałam przesyłkę z 50ml opakowaniem tego właśnie kremu.


Muszę przyznać, że Nivea idealnie się 'wstrzeliła', ponieważ akurat dzień wcześniej skończyła mi się Tołpa: simply do suchej skóry, którą wspominałam z rozrzewnieniem w jednym z poprzednich postów, i jeszcze nie zdążyłam odpakować nowego kremu. Ucieszyłam się bardzo i pomyślałam, że może wreszcie przekonam się do kremów Nivea, bo, do tej pory, ani mnie one ziębiły, ani grzały :D 
Krem otrzymałam w opakowaniu 50ml, więc powinno starczyć na trochę. Opakowanie jest poręczne i miłe dla oka. Po otwarciu widzimy biały krem o takiej delikatnej, wręcz 'chmurkowej' konsystencji. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ;) 


Zapach, z tego, co kojarzę, dość charakterystyczny dla kremów Nivea. Niezbyt go lubię.

Skład nawet nie najgorszy, nie znajdziemy w nim parafiny, a to spory plus ;) :
Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Palmitate, Olus Oil, Cetyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Linalool, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Limonene, Parfum.

Cena w Rossmannie, to ok. 9zł.



A jak ten krem spisał się u mnie? Hmm... Po tak dobrym kremie dla mojej skóry, jak wyżej wspomniana Tołpa, wiedziałam, że będzie ciężko... Lecz, gdy nałożyłam go na twarz, pomyślałam, że nie będzie chyba tak źle. Łatwo się rozprowadził, szybko wchłonął, buziak gładki jak pupcia niemowlaka (coś o tym wiem :D), trochę mi za mocno popachniał, ale trudno, nałożyłam podkład bez problemu i w drogę. Niestety, już po niecałym tygodniu stosowania widocznie 'popsuła' mi się cera. Zauważyłam mini wysypisko na czole, czego przy wcześniejszym kremie nie zaobserwowałam. Buźka też nie była dostatecznie nawilżona - musiałam zacząć się wspomagać serum nawilżającym. 
Na plus to, że twarz po kremie jest naprawdę miła w dotyku. 
Używałam dwa tygodnie, potem skapitulowałam i oddałam krem mojemu mężowi. Będzie miał się czym smarować po goleniu :)

Podsumowując, u mnie krem Nivea Care się, niestety, nie sprawdził. Innowacji żadnej nie zauważyłam. Myślę jednak, że ma swój potencjał, może u innych jest lepiej? Moja buzia ostatnimi czasy jest dość wymagająca pod względem pielęgnacji ;)

Testowaliście Nivea Care? Jak się spisywał? Lubicie w ogóle Nivea?

Pozdrawiam
Marta

Inspiratorka Rimmel Wake Me Up

Hej Kochani!

W ubiegłym tygodniu dostałam wyczekiwaną paczuszkę od Rimmel. Jako, że zostałam inspiratorką tej marki, został mi przesłany pakiet inspiracji Rimmel Wake Me Up. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ z marką mam same dobre skojarzenia :)


Taki pakiecik zawierał tusz, podkład oraz ulotkę.




Kiedy tylko otworzyłam paczuszkę, zwróciłam uwagę na opakowanie tuszu. Jest pięknie zielone, tak fajnie wykonane, przyciąga wzrok :)


Pierwsze wrażenie odnośnie tuszu? Całkiem pozytywne, choć szczoteczka dość zaskakująca - bardzo duża i początkowo ciężko mi się nią pracowało. Jednak po paru podejściach udało mi się z nią dogadać ;) Jak na razie się lubimy, zobaczymy, czy będzie z tego coś więcej.


O podkładzie Wake Me Up słyszałam wiele dobrego. Trochę obawiałam się, że wybrany przeze mnie kolor 103 true ivory mógł nie być najtrafniejszy.


Na szczęście okazało się, że podkład idealnie się stapia z moją, już delikatnie opaloną, twarzą - kolor jest idealny. Pierwsze wrażenie? Wow. Serio: WOW. Bardzo długo szukałam idealnego podkładu dla mnie. Ile to kupiłam podkładów, które po otwarciu w domu i nałożeniu, okazywały się totalnymi klapami... W końcu trafiłam na Max Factor All Day Flawless i go uwielbiam. Podkład Rimmel Wake Me Up ma duże szanse stać się moim nowym ulubieńcem! :)


Co tu dużo mówić, jak na razie jestem mega zadowolona z pakietu Rimmel Wake Me Up. Czas pokaże, czy na pewno pierwsze wrażenie nie okaże się mylne. 

A czy Wy macie swój pakiet? Lubicie Rimmel? Znacie kosmetyki z serii Wake Me Up? Jesteście ready to wake up? :D

Pzdrawiam
Marta

Granacik od Alterry

Hej Kochani!

Dziś czas na post o olejku do twarzy firmy Alterra. Olejek ten nabyłam podczas promocji w Rossmannie za ok. 5zł. Jest to mój pierwszy olejek do twarzy. Wcześniej trochę bałam się takiej pielęgnacji. Wydawało mi się, że taki olejek może narobić wiele złego. Na razie, na szczęście, doświadczenia są dość pozytywne ;)


Producent informuje nas, że olejek jest przeznaczony do skóry bardzo suchej. To była dla mnie dobra informacja, bo taką też posiadam :) Dalej wyczytałam, że olejek ten zawiera olej z pestek granatu BIO i olej migdałowy BIO. Podobno te oleje oraz witamina E, którą zawiera porządnie pielęgnują suchą skórę i dają nam uczucie optymalnie odżywionej i aksamitnie gładkiej skóry.

A jak to wygląda z mojej perspektywy?


Całkiem nieźle ;) Pierwsze, co zwraca uwagę w tym olejku, to zapach. Bardzo przyjemny, słodziutki. Podoba mi się. Konsystencja, jak to przy olejkach, dość lejąca. Bardzo polubiłam co wieczór wykonywać delikatny masaż twarzy i szyi tym olejkiem. Dodatkowo, wklepuję go też w dekolt i ramiona. Nie używam go do tego za dużo, około czterech naciśnięć pompki. Nie wchłania się od razu, trochę to trwa, lecz stosuję go tylko wieczorem i nie jest to dla mnie takie ważne.


Dodatkowym atutem jest niewątpliwie całkiem przyjazny skład:
Glycine Soja Oil*, Punica Granatum Seed Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Dodecane , Tocopherol, Helianthus, Annuus Seed Oil, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citral**, Citronellol**, Farnesol**
*ingedients from certified organic agriculture
** from natural essential oils

Olejek, mimo moich wcześniejszych obaw, nie zrobił mojej twarzy żadnej krzywdy. Muszę przyznać, że skóra po ponad dwóch tygodniach używania olejku jest odrobinę gładsza i bardziej nawilżona. Jednak nie jest to efekt wow. Polubiłam ten olejek, ale jako, że mam ochotę przetestować jakieś inne, pewnie minie trochę czasu zanim do niego wrócę. A może okaże się, że inne olejki mają dużo lepsze i bardziej widoczne działanie i już nigdy się nie zobaczymy? Muszę to zweryfikować :)

Lubicie olejki do twarzy? Możecie mi polecić jakieś sprawdzone dla suchej skóry w rozsądnej cenie?

Pozdrawiam
Marta

Nowości u Marty vol. 3

Hej Kochani!

Jako, że maj już dawno za nami, czas na nowości, które pojawiły się u mnie w ostatnim czasie. Jak tak patrzę na zdjęcia, które porobiłam, to sama nie wierzę, że to aż tyle kosmetyków ;) Zapraszam na dalszą część notki!

Promocja w Rossmannie -40% na pielęgnację chyba bardziej mnie ucieszyła niż te kolorówkowe -49%. Udało mi się kupić parę fajnych produktów.

Zacznijmy od tego, że ostatnio na nowo odkryłam firmę Ziaja. Dzięki promocji skusiłam się na dwa produkty:


Ziaja liście zielonej oliwki, oliwkowa woda tonizująca z wit. C - fajna sprawa taki tonik z atomizerem. Używam w dni, kiedy nie noszę podkładu lub po ćwiczeniach. Lubię to uczucie odświeżenia po użyciu ;)
Ziaja pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom, liście manuka - trochę się bałam, że zrobi kuku mojej suchej skórze twarzy, ale, na szczęście, bezpodstawnie ;)

Muszę dodać, że kiedyś nie przepadałam jakoś szczególnie za firmą Ziaja. Ich produkty nie robiły na mnie i na mojej skórze najmniejszego wrażenia. Teraz się to zmieniło - widać warto po jakimś czasie wrócić do niektórych firm i ich produktów i dać im jeszcze jedną szansę :)

Następnie, skusiłam się na:


Alterra krem pod oczy z wingoronem i białą herbatą - jakoś tak wpadł do koszyka. Nawet nie wiem czemu. Ale chyba polubimy się z tą firmą ;) 
Alterra olejek do twarzy z granatem - jest to mój pierwszy olejek do twarzy. Na pewno nie ostatni. Już szykuję dla Was recenzję tego cudaka.

Na tym się jednak (niestety;p) nie skończyło:


Bielenda Młodzieńczy Blask odżywczy krem ultra nawilżający - jak wspominałam we wcześniejszym wpisie, skończyła mi się moja ukochana Tołpa do suchej skóry (chlip ;C) i nie mogę jej nigdzie dostać, więc musiałam kupić jakiś krem.
L'Oreal Skin Perfection BB krem 5w1 - już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad jakimś kremem BB na lato. Wcześniej miałam średnie doświadczenia z tego typu kremami, zobaczymy jak będzie z tym.
Nivea Care lekki krem odżywczy - taki mały rodzynek się tu wkradł, bo wcale go nie kupiłam, a dostałam do testów. Więcej o nim wkrótce.

A że kosmetyków do twarzy nigdy za wiele...:


Ava epidermalny kwas hialuronowy - wreszcie udało mi się dorwać coś tej firmy w Rossku. U mnie w okolicy w żadnym go nie ma, musiałam sobie zrobić dalszą wycieczkę, żeby go kupić. Nie mogę się doczekać, jak go użyję.
L'Oreal Ideal Glow peeling rozświetlający - nigdy nie miałam nic tej serii, peelingi uwielbiam, a że był za 10zł, to chyba sam wpadł do mojego koszyka ;)
Eau Thermale Avene woda termalna - dodatek do Elle. Przeszłam chyba całą Saską Kępę, żeby dorwać tę gazetę z dodatkiem :D


Biolaven żel myjący do twarzy - musiałam, po prostu, musiałam :)
Sylveco łagodny żel do higieny intymnej - jako, że mojej pipu nie pasują przeważnie żadne żele, postanowiłam zakupić żel firmy, która praktycznie mnie nie zawodzi. I był to strzał w dziesiątkę ;)

Kolejna promocja wypatrzona w Rossmannie, to serum wypełniające biust od Tołpy. Uwielbiam firmę, karmię piersią i nie chcę, żeby moje cycki (sorry za dosadność) sięgnęły po karmieniu ziemi, więc zainwestowałam 29,99zł w tołpa: dermo body, bust.


Ostatnio sporo ćwiczę w domu. Zaczęło się od tego, że chciałam zgubić pociążowe kilogramy. Na szczęście się udało i teraz to już taki nawyk, relaks wieczorny. Stwierdziłam, że przy ćwiczeniach trzeba się trochę wspomóc kosmetykami, aby skóra była fajna i jędrna, więc zakupiłam:


Ziaja oliwka do masażu witaminowa - do masażu, który wykonuje praktycznie co wieczór mój mąż... Sama przyjemność.
Evree Super Slim olejek do ciała - tak wiele dobrego o nim czytałam, że postanowiłam wypróbować sama. Przy ćwiczeniach powinien dać niezłe efekty, prawda? ;)
Ziaja energia pomarańczy peeling myjący średnioziarnisty - akurat kończył mi się mój peeling Wellness&Beauty (recenzja tutaj) i postanowiłam wypróbować coś nowego.

Również buszując po Rossmannie natknęłam się na promocje moich ulubionych farb do włosów L'Oreal Casting Creme Gloss. Koloru ognista czekolada nigdy nie miałam, a że planuję wrócić do rudości, które nosiłam przez 8 lat mojego życia, to stwierdziłam, że będzie to dobry wybór na początek ;)


Trzymajcie kciuki, żeby kolor okazał się fajny :)

Jako, że ostatnio pielęgnacja włosów, to dla mnie bardzo ważny temat (moje włosy po ciąży sprawiały, że chciało mi się płakać po nocach ;)), ciągle kupuję przeróżne kosmetyki do ich pielęgnacji. W maju w moje ręce trafiły:



Garnier Fructis cudowny olejek odżywienie i blask - mam zamiar codziennie wcierać go w moje końcówki, które non-stop potrzebują nawilżenia.
Bania Agafii olej do włosów poprawa wzrostu - ten olej, a w zasadzie oleje (skład jest baaardzo w nie bogaty), prezentuje się naprawdę nieźle. Mam nadzieję, że takie też będzie jego działanie na moje biedne włosiny ;)
Pozostając w temacie włosów, pojawiły się w moich zbiorach dwa nowe szampony:


Sylveco dla dzieci kremowy szampon i płyn do kąpieli - bardzo chciałam kupić nową serię Sylveco dla mojej małej Zosinki, bo bardzo lubię tę firmę i myślę, że ona też się z nią polubi.
Biolaven szampon do włosów - tutaj kolejna nowość od Sylveco, które jest producentem Biolaven. Bardzo ładny zapach, z przyjemnością myję nim głowę. Za jakiś czas będę w stanie zweryfikować jak się spisuje.

Jeśli chodzi jeszcze o dziecięce produkty, to mam kolejne dwa od Sylveco:


Sylveco dla dzieci krem pielęgnujący do twarzy i ciała - zarówno ja, jak i Zosia testujemy z przyjemnością.
Sylveco dla dzieci oliwka do ciała z betuliną - no jak z moją ulubioną betuliną, to musi być dobra ;)

To chyba uzależnienie, ale nie potrafię przejść obojętnie obok specyfików do włosów, szczególnie jeśli są w całkiem niezłych cenach ;p Ostatnio w moje ręce trafiły również :

 
Sylveco lniana maska do włosów - odkąd tylko wyczytałam, że Sylveco zamierza wypuścić taką maskę, czekałam aż będę mogła ją kupić. Powiem Wam, że już parę razy jej użyłam i, jak na razie, mam mieszane uczucia.
Bingo Spa maska do włosów z zieloną glinką - a tak wpadła do mojego koszyka w miejscowej drogerii u mojej babci. Jestem ciekawa, bo nie miałam nigdy nic Bingo Spa. Zobaczymy, jak jej będzie szło regenerowanie moich włosów :)
Mrs. Potter's intensywna odżywka wzmocnienie i energia - prawie same maski u mnie, to i czas na odżywkę ;). Kiedyś wyczytałam same pochwały na temat tej firmy i ich produktów, więc jestem bardzo ciekawa tej odżywki. Po pierwszym użyciu bardzo mnie zaskoczyła, ale o tym za niedługo... :)

Kremy do rąk, to bardzo ciężki temat u mnie. Praktycznie żaden się nie sprawdza. Non-stop kupuję nowe. Mam taką alergię, że ręce mam często wysuszone na wiór. Moje nowe nabytki:

 
Tołpa: dermo, atopic lipidowy krem do rąk - może to będzie ratunek dla moich dłoni, krem do skóry atopowej.
Sylveco regenerujący krem do rąk - kupiłam go wierząc, że jedna z moich ulubionych firm wyprodukowała dobry krem do rąk. Nie udało im się.

W ubiegłym miesiącu przyszedł do mnie także ShinyBox, którego zawartość pokazywałam tutaj oraz zakupiłam nowy cień od MySecret, na recenzję zapraszam tutaj.


...... rany, ile tego jest :D A na zdjęciu nie ma i tak kosmetyków z ShinyBox :D Jestem kosmetykoholiczką, jak nic!

A jak tam u Was z nowościami? :)

Pozdrawiam
Marta

Denko MAJ

Hej Kochani!

Dziś mam dla Was post o moim majowym denku. Jako, że sama uwielbiam czytać o denkach, to postanowiłam  pozbierać moje zużycia miesiąca i je Wam zaprezentować :)


Zacznijmy od zużyć kąpielowych:



Isana relaksujący płyn do kąpieli Źródło Energii - za każdym razem, jak idę do Rossmanna, w moim koszyku ląduje któryś z żeli do kąpieli Isana. Lubię ich zapachy, piankę ;) i cenę (ok. 5zł). Właściwości pielęgnacyjnych nie zauważyłam, ale i tak kupuję.
Czy kupię ponownie: TAK.

Isana żel pod prysznic z marakują i zapachem kokosowym - jak wyżej. Zawsze któryś z tych małych żeli ląduje u mnie w koszyku. Cena (ok. 3zł) i zapachy przeważnie bardzo mi pasują :) Ten zapach miałam pierwszy raz i był super. Właściwości pielęgnacyjnych ponownie na zauważyłam ;)
Czy kupię ponownie: TAK.

Oillan med+ emulsja natłuszczająca - głównie dodaję jej do kąpieli mojej córeczki, ale sama też czasami się w niej kąpię. Po kąpieli skóra jest mięciutka, przyjemna w dotyku i nawilżona. I moja i mojej Zosi ;) Jak na te emolientowe emulsje, to ta ma bardzo przystępną cenę (kupuję przez internet dwie za ok. 50zł).
Czy kupię ponownie: TAK.

Tołpa: spa bio, harmony, mydło borowinowe do odnowy biologicznej - mydełko to nabyłam przy okazji zakupów paru produktów Tołpy w ich sklepie internetowym. Byłam ciekawa jego zapachu i działania - miało podobno poprawiać samopoczucie i zapewnić naturalną odnowę biologiczną. Poza ciekawym zapachem nie zauważyłam żadnych specjalnych właściwości. Cena też niezbyt zachęcająca - ok. 9zł za takie mydełko. Wolę Alterrę za 2zł ;)
Czy kupię ponownie: raczej NIE.

Kneipp pielęgnujący olejek do kąpieli kwiat migdała - bardzo przyjemny olejek, szkoda tylko, że starcza na dwie, góra trzy kąpiele. Skóra po kąpieli z olejkiem jest bardzo przyjemna, a sam olejek wlany do wanny z ciepłą wodą pięknie pachnie. Tak delikatnie, kwiatowo jak dla mnie :) Widziałam, że można go kupić za ok. 6zł.
Czy kupię ponownie: MOŻE.

Czas na włosy:


Gliss Kur Hair Repair ekspresowa odżywka regeneracyjna - uff, była u mnie chyba z rok, jeśli nie dłużej. Lubię czasami użyć odżywki w sprayu, ale bardzo rzadko. Odżywka miała regenerować włosy, wzmocnić ich strukturę i zredukować liczbę łamiących się włosów. Mogę przyznać, że odnosiłam wrażenie, że włosy dzięki niej były bardziej nawilżone. Nic więcej, ale, prawdopodobnie, zbyt rzadko jej używałam, żeby móc cokolwiek powiedzieć. Ceny nie pamiętam, tęsknić nie będę :D
Czy kupię ponownie: raczej NIE.

Bania Agafii maska do włosów super silna stymulacja włosów - mam mieszane uczucia co do tej maski. Szybko mi się skończyła, kiepsko pachniała i okropnie nie układały mi się po niej włosy. Jednakże, w połowie opakowania zauważyłam u siebie tzw. baby hair i ciężko stwierdzić, czy to dzięki niej, czy nie. Ale, mimo wszystko, jej nie polubiłam. Kosztowała ok. 7zł.
Czy kupię ponownie: raczej NIE.

Czas na pielęgnację twarzy:


Perfecta oczyszczanie peeling enzymatyczny - wiem, że wiele osób chwali sobie ten peeling. Mi się na początku wydawało, że się polubimy, ale tak się nie stało. Pierwsze wrażenie zrobił dobre, miałam wrażenie, że fajnie oczyszcza skórę. Potem jednak doszłam do wniosku, że nie ma żadnego, ani pozytywnego, ani negatywnego wpływu na moją skórę. Ceny nie pamiętam, na pewno poniżej 10zł. Przeterminował się i mówię mu papa.
Czy kupię ponownie: NIE.

Tołpa: dermo face, physio żel do mycia twarzy i oczu - pierwszy kosmetyk Tołpy, który mi naprawdę nie podpasował. Częściowo pewnie dlatego, że mam suchą skórę, a on jest przeznaczony głównie do normalnej i mieszanej  - moje niedopatrzenie w trakcie zamawiania kosmetyków... ;p Strasznie ściągał mi skórę twarzy. No ale, poza tym, niezbyt dokładnie zmywał podkład - zawsze coś mi zostawało na waciku potem (po myciu żelem staram się przetrzeć twarz jeszcze micelem dla pewności, czy jest dobrze oczyszczona) i, co najgorsze, podrażniał moje oczy. Mimo to, jakoś go zmęczyłam ;) Cena ok. 20zł.
Czy kupię ponownie: NIE.

Tołpa: simply, sucha skóra - o mamo, jaki dobry to krem jest! :) Idealny dla mojej skóry. Jest dość bogaty, fantastycznie odżywia, nawilża i regeneruje skórę. Używałam go rano i wieczorem i moja skóra zyskała tak zdrowy wygląd jakiego chyba jeszcze nie widziałam u siebie. Nadaje się i pod makijaż i na nocną regenerację. Bardzo żałuję, że mi się skończył i w Biedronkach niedaleko mnie nie można już nic kupić tej serii. Musiałam nabyć inny krem, żeby mieć jakikolwiek. I cera od razu mi się popsuła. Jak tylko będę w jakiejś dużej Biedronce i będzie ten krem, to kupuję parę opakowań. Cena tego cuda, to chyba ok. 15zł - nie wiem dokładnie, bo go wygrałam :)
Czy kupię ponownie: TAK TAK i jeszcze raz TAK.

Do ciała:


Tołpa regenerujący krem-koncentrat do rąk - przeprosiłam się z tym kremem. Kiedyś stwierdziłam, że mnie uczula (dłonie mnie swędziały przez pół dnia) i oddałam całą tubkę. Teraz kupiłam zupełnie przez przypadek i stwierdziłam, że trudno, użyję i zobaczę co będzie. Nic się nie stało, żadnego uczulenia. Nie wiem, o co chodziło wcześniej. Krem całkiem nieźle spisywał się na moich hiper przesuszonych przez alergię dłoniach, ale do regenerującego ideału dla moich dłoni mu daleko. Ceny nie pamiętam.
Czy kupię ponownie: MOŻE.

Ziaja krem do rąk z proteinami kaszmiru i masłem shea - krem ten miałam baaaardzo długo, bo zupełnie nic nie robił z moimi dłońmi, zbyt słabo nawilżał niestety. Dla kogoś, kto nie ma problemu z dogłębnie przesuszonymi dłońmi myślę, że może być ok. Cena na promocji dawno, dawno niecałe 3zł.
Czy kupię ponownie: NIE.

Kneipp BIO-olejek do ciała - o tym olejku pisałam tutaj. Bardzo fajny, polecam.
Czy kupię ponownie: TAK.

Kolorówka (poniekąd ;)):


Max Factor Face Finity All Day Flawless - odcień Beige 55, ideał. Serio. Najlepszy podkład, jaki kiedykolwiek miałam. Wreszcie taki, który nie odcina się od skóry - odcień idealny dla mnie. Jest bardzo wydajny, używałam go prawie rok. Gdzieś czytałam opinię, że bardzo mocno kryje. Według mnie wcale tak nie jest, jest to krycie optymalne. Nie za mocne, nie za lekkie ;) Cena ok. 60zł.
Czy kupię ponownie: TAK!!!.

Eveline skoncentrowane serum do rzęs 3w1 bio - moja baza pod tusz ;). Absolutnie nie zauważyłam jakiegokolwiek działania na rzęsy. Ani nie były dłuższe, ciemniejsze, ani bardziej zagęszczone. Jako 'baza' za to idealna. Cena ok. 10zł.
Czy kupię ponownie: MOŻE (baza :)).

 To by było na tyle. Jak Wam się podoba? :D Znacie te produkty, lubicie?

Pozdrawiam
Marta